Stal Rzeszów U17 - Resovia U17 4-0

WSZYSTKIE AKTUALNOŚCI

Łukasz Cabaj, trener Stali Rzeszów U17: „Staramy się tak przygotować, by pokazać, że zasługujemy na miejsce w CLJ”

czwartek, 05/11/2020

Zawodnicy Stali Rzeszów U17 pod batutą trenera Łukasza Cabaja bezboleśnie poradzili sobie w sezonie ligowym. Zanotowali 13 zwycięstw, jeden remis i ZERO porażek. Nad swoimi ligowymi rywalami mają ogromną przewagę. Teraz natomiast czeka ich dwumecz barażowy o Centralną Ligę Juniorów. Rozmawiam z trenerem Łukaszem Cabajem o sezonie, drodze do baraży czy sile tego zespołu. Jeżeli chcą Państwo dowiedzieć się, co powiedział Jarosław Fojut o tej drużynie oraz jak wygląda współpraca pierwszej drużyny Stali Rzeszów z Akademią, to musicie przeczytać tę rozmowę.

Stal Rzeszów U17 - Resovia U17 4-0
fot. Krzysztof Krupa

Paweł Pyskaty: Przewaga, jaką obserwujemy po sezonie, jest ogromna. Pana zawodnicy rozegrali 14 meczów, w których zwyciężali 13 razy, raz zremisowali i ani razu nie przegrali. Bilans bramkowy to 71:10. W ostateczności, to wszystko złożyło się na 16 punktową przewagę nad wiceliderem – UKS SMS Stal Mielec.

Łukasz Cabaj: – Przede wszystkim, jak rozmawialiśmy przed sezonem i układaliśmy sobie na niego plan, to nie spodziewaliśmy się, że zakończymy go z tak olbrzymią przewagą. Byliśmy świadomi tego, czym dysponują nasi najwięksi rywale z Mielca czy z Resovii. Nasza ciężka praca doprowadziła nas do tego miejsca, w którym teraz jesteśmy. Remis w pierwszej kolejce nie zwiastował dobrego startu, ale już 13 kolejnych zwycięstw pokazało siłę tej drużyny i potencjał w niej drzemiący.

Założeniem na sezon było mistrzostwo ligi?

– Od samego początku.

Czyli sezon, póki co – na plus?

– Na ten moment tak. Założeniem odgórnym dla nas wszystkich jako Akademii jest to, abyśmy wprowadzali chłopaków do pierwszej drużyny Stali a także przygotowali ich do gry na poziomie centralnym w piłce seniorskiej. Wiadomo, że nakłady ze strony władz klubu są kierowane w tą stronę, żeby właśnie na tej młodzieży opierać przyszłość naszego Klubu.

Wierzy Pan, że któryś z nich dostanie szansę w pierwszej drużynie?

– Jestem o tym przekonany. Zwłaszcza po tym, co widzieliśmy w meczach towarzyskich na poziomie czwartej ligi, które graliśmy do tej pory, czy też po tym, jak wygląda ich rozwój w ostatnich kilku miesiącach. Jestem przekonany, że kilku z nich zagra w piłkę na poziomie centralnym.

Po liczbie strzelonych bramek można wywnioskować, że to zespół bardzo ofensywy, ale z defensywą chyba też nie ma problemów.

– To może być chyba odrobinę złudne. Straciliśmy dziesięć bramek, z czego tak naprawdę po grze 4-5. Jak zatem łatwo wywnioskować, połowa z tych bramek padała po stałych fragmentach gry. Nad tym musimy jeszcze popracować. Jeśli chodzi o ofensywne podejście, to jak najbardziej. Jesteśmy nastawieni na to, żeby tych bramek padało jak najwięcej. Strzelanie bramek jest solą piłki.

Stal Rzeszów U17 A (2004) vs Siarka Tarnobrzeg S.A U17
fot. Krzysztof Krupa

W składzie Stali w spotkaniach ligowych w zakończonym już sezonie można było dostrzec sporą rotację pozycji, zawodników czy czasem nawet ustawienia. Z czego to wynikało?

– Przede wszystkim z planu, jaki sobie nakreśliliśmy, jeśli chodzi o rozwój jednostek czy też drużyny. Nie chcieliśmy się absolutnie w żaden sposób zamykać na to, że będziemy tylko jednokanałowo szkolić tych chłopaków, ale chcieliśmy zadbać o kompleksowy rozwój. To wiązało się z tym, że musieli występować na innych pozycjach. Nie ukrywam też, że dla nas ważną sprawą było, żebyśmy skupiali się na całości jako wszystkich zawodnikach. Wiadomo, że są piłkarze, którzy rozwijają się wcześniej i później. Natomiast najważniejsze było to, abyśmy wyciągnęli z tych chłopaków maksimum i doprowadzili ich możliwie jak najwyżej, jako zawodników.

Rzutów karnych w drużynie nie wykonuje jeden zawodnik. W tym sezonie z karnego strzelał już Michał Musik, Adrian Cieśla czy Michał Opalski. Nie desygnował Pan nikogo do tego zadania?

– Jest grupa zawodników, którzy są desygnowani. To oni między sobą decydują, kto podchodzi w danym meczu do „jedenastki”.

To oznacza, że na treningach nie ma po co wyławiać „króla karnych”?

– (śmiech) Powiedziałbym, że nie. Są jednak sytuacje, kiedy w danym dniu jeden czy drugi zawodnik nie czuje się najlepiej. To jest też w pewnym stopniu budowanie świadomości tych zawodników. Takie sytuacje mogą się zdarzać, że ktoś nie czuje się najlepiej w danym dniu i automatycznie musi wziąć za to odpowiedzialność. Nieodpowiedzialnością byłoby to, jeżeli zawodnik czuje się słabo i podchodzi do karnego.

Końcówka sezonu była bardzo wymagająca. Chodzi mi o te ostatnie trzy mecze. Na przestrzeni tygodnia zawodnicy musieli rozegrać aż trzy spotkania. Mimo to, poradzili sobie przykładnie, chyba bez zarzutu. Warto zaznaczyć, że były to spotkania z czołówką ligi – Resovią, UKS SMS Stalą Mielec oraz szóstą Wisłoką Dębica.

– Zgadza się. Wisłoka do tej pory w tych meczach poprzedzających spotkania z nami prezentowała się bardzo dobrze. Wygrała nawet z Resovią. Podchodziliśmy z pełnym szacunkiem do tego przeciwnika, jak zresztą do każdego innego. Natomiast mecze z Mielcem i Resovią faktycznie były mocnymi akordami kończącymi ten sezon. Co prawda nie zagraliśmy najlepszych meczów, ale czasem trzeba wygrać po słabej grze. Może wystąpiła kwestia przemotywowania, może rozluźnienia.

Rozmawiał Pan o tej drużynie z Jarosławem Fojutem? Był na jednym ze spotkań zespołu.

– Rozmawialiśmy z Jarosławem o tym, co sądzi o naszej drużynie i jak on to widzi. Bardzo optymistycznie zapatrywał się na tę drużynę. Mówił, że widać u nich chęć kreatywnej i  ofensywnej gry. Podobało mu się także podejście tych wszystkich zawodników. Mówił, że tworzą niesamowitą drużynę, silną mentalnie. Chcielibyśmy zrobić z nim takie spotkanie, gdzie on przybliżyłby tym młodym chłopakom piłkę profesjonalną. To zawodnik, który ma olbrzymie doświadczenie i na pewno mógłby być przykładem dla tych chłopców. To zwiększyłoby ich świadomość, jak tak naprawdę wygląda piłka na tym najwyższym poziomie. Nie tylko w kraju, ale też za granicą.

Stal Rzeszów U17 - Resovia U17 4-0
fot. Krzysztof Krupa

Wiemy już, że słabością tej drużyny są stałe fragmenty gry. W czym natomiast ten zespół może być bolesny dla swoich rywali?

– Myślę, że nieprzewidywalnością. Nieprzewidywalnością w tych sytuacjach, gdzie przeciwnik mógłby się spodziewać pewnego rodzaju schematów. Mamy tyle indywidualności w tej drużynie, że każdy z tych zawodników jest w stanie jedną akcją przesądzić o losach meczu i to też rozkładało się w ciągu całej tej ligi. To pokazała także liczba zawodników, którzy zdobywali bramki – to byli zawodnicy praktycznie całej drużyny. To bardzo mnie też cieszy. Możemy zaskoczyć również kreatywnością naszych zawodników.

Jak wyglądała praca z tymi młodymi zawodnikami w całym sezonie?

– Przyznam szczerze, że drużyna, którą zastałem, wyglądała naprawdę bardzo dobrze. Jest to rocznik, który ma już jakieś doświadczenie na arenie, powiedzmy, ogólnokrajowej. Początek był bardzo ciężki, bo nie spodziewali się tak mocnego wejścia. Musieliśmy trochę popracować nad zmianą mentalności u tych chłopców, ale myślę, że efekty, jakie są dzisiaj, są zadowalające. Myślę, że w najbliższej przyszłości z tych chłopców będzie można jeszcze więcej wyciągnąć. Tym bardziej, że niektórzy są brani pod uwagę do pierwszej drużyny.

Czyli trener Wołowiec zostawił solidną ekipę?

Jak najbardziej. (śmiech)

Mówi Pan, że zawodnicy są widziani w pierwszej drużynie Stali Rzeszów. Myśli Pan, że to będzie w krótszej czy dłuższej perspektywie czasu? Trenerzy pierwszej drużyny ich obserwują?

– Między sztabem pierwszej drużyny a naszym sztabem jest bardzo dobry kontakt. Bardzo często widzimy, że trenerzy są na naszych meczach i je obserwują. Na temat tych zawodników rozmawiają także z nami, bo jednak to my z nimi współpracujemy na co dzień. Mi się osobiście to bardzo podoba i jestem tym zbudowany, że nawiązała się taka współpraca między tą drużyną 16-latków, którzy, jakby nie patrzeć, już są w orbicie zainteresowań trenera pierwszej drużyny. Kwestią czasu jest tak naprawdę, kiedy jeden czy drugi zawodnik zostanie włączony do pierwszego składu Stali Rzeszów. Takie jest nasze zdanie wspólne, jako Klubu.

Czyli taka współpraca na linii akademia – pierwsza drużyna jest korzystna dla zawodników?

– Oczywiście. Tym bardziej, że taki jest sens naszej pracy. Kładąc olbrzymie nakłady pieniędzy, abyśmy tym chłopcom zapewnili optymalny rozwój, automatycznie oczekujemy tego, żeby ci chłopcy za chwilę byli wzmocnieniem tego naszego projektu, tej głównej drużyny, która teraz występuje na szczeblu II ligi. Wiadomo, że dla 16-latka przeskok fizyczny jest olbrzymi, ale nad tym też pracujemy ze sztabem i trenerami od przygotowania fizycznego, żeby te różnice zniwelować. A przy okazji nie zatracić wartości piłkarskich, które są olbrzymie w tej drużynie.

Powszechnie wiadomo, że drogą do sukcesu w dużym stopniu, jest także atmosfera w zespole. Jak można zaobserwować, w tej drużynie ta jest bardzo dobra. Takie inicjatywy jak wspólny paintball też pomagają.

– Zgadza się. Za każdą drużyną musi się kryć mocna szatnia. Byłem świadomy, że początki będą takie, a nie inne. Z biegiem czasu pracowaliśmy nad siłą wewnętrzną tej drużyny i myślę, że teraz, a zwłaszcza po tym przeciętnym starcie, końcówka sezonu pokazała, że dalej jesteśmy bardzo silni i z każdym meczem stawaliśmy się większą jednością. Ja tym chłopcom od samego początku powtarzałem – nie obiecuję, że będzie łatwo, ale na pewno będzie warto. To nie chodziło tylko o kwestie przygotowania fizycznego, nie tylko o kwestie przygotowania piłkarskiego, ale też kwestie przygotowania tego, co zbudowaliśmy w środku.

Stal Rzeszów U17 - Resovia U17 4-0
fot. Krzysztof Krupa

W trakcie sezonu mógł Pan liczyć na wsparcie ze strony rodziców tych zawodników?

– Jak najbardziej. Powiem szczerze, że jestem pod olbrzymim wrażeniem tego, jak rodzice podążają za nami na praktycznie każdy jeden mecz ligowy. Zawsze są z nami, zawsze słychać ich doping, zawsze wspierają chłopców i nawet samą obecnością tak naprawdę dodają im otuchy. Zdarzały się nam mecze w środku tygodnia, gdzie graliśmy do południa i kilkunastu rodziców zawsze na ten wyjazd z nami jechało.

Uważa Pan, że to pozytywny aspekt?

– Tak. Myślę, że taka relacja trener – rodzic czy trener – zawodnicy – rodzice jest bardzo ważna. Koniec końców wszyscy jesteśmy jedną wielką rodziną i patrzymy na to jako na całość.

Zaangażowanie, determinacja i ciężka praca. Chyba tak można powiedzieć o drodze chłopaków do baraży o Centralną Ligę Juniorów?

– Dodałbym jeszcze olbrzymie poświęcenie, bo ci chłopcy w dużej mierze realizują swoje marzenia. Są w fantastycznym miejscu, stworzonym przez świetnych ludzi, otoczeni specjalistami i poświęcają naprawdę bardzo dużo ze swojego życia po to, żeby te marzenia realizować.

Mentalność tych chłopaków chyba też odegrała dużą role.

– Bez dwóch zdań. Początek sezonu pokazał, że liga nie musi być wcale taka łatwa. My natomiast swoim podejściem i tym, co wypracowaliśmy bezpośrednio w okresie startowym, ale też te wartości, które drużyna nabyła od wcześniejszych opiekunów, zaprocentowały w taki sposób, że nawet w tych momentach, gdzie zdarzyło się, że byliśmy pod ścianą w meczach, co zdarzało się bardzo rzadko, ale jak już się zdarzało, to potrafiliśmy ustać i zaprezentować odpowiedni futbol. Naprawdę jestem zbudowany tym, jak ci chłopcy podchodzą do pracy.

Spotkałem się z takim tweetem, a propos Pana drużyny – „Dojrzałość niektórych adeptów z Rzeszowa – TOP. Przy 0:7 zawodnicy Stali biegają za piłkami bramkarzowi. Klasa. Szacunek. Ambicja.” Chodzi tutaj oczywiście o mecz z Wisłoką Dębica. To rzadko spotykane w piłce.

– Moim zdaniem szkoda, że rzadko spotykane w piłce. Osobiście uważam, że bez znaczenia, jaki jest wynik, to koniec końców czasem zdarza się wygrać, czasem przegrać czy zremisować. Rozwój tych zawodników jest najważniejszy. W sytuacji, kiedy prowadzimy 6:0 czy 7:0, dalej realizujemy swoje założenia na ten mecz i dalej podchodzimy tak, jakbyśmy podchodzili do niego przy stanie 0:0.

Stal Rzeszów U17 - Resovia U17 4-0
fot. Krzysztof Krupa

Pamiętajmy, że apetyt rośnie w miarę jedzenia. Drużynę Stali czeka dwumecz z Juventą Starachowice lub Orlętami Kielce. Ta pierwsza już gościła w CLJ w każdym roczniku. Ci drudzy natomiast walczyli w barażach kilka razy, ale chyba ani razu nie zdołali pojawić się w CLJ-ce. Może tym bardziej ich determinacja będzie większa?

– Każdy mecz rozpoczyna się od stanu 0:0. Wszystkie nasze mecze w lidze też od takiego stanu się rozpoczynały. Tak musimy do tego podchodzić. Każde jedno spotkanie jest inne, każdy jeden mecz może się ułożyć nie po naszej myśli i w naszej gestii leży to, żebyśmy byli do tego dobrze przygotowani. Na spotkanie z Juventą i Orlętami zostali wysłani skauci. Będziemy mieli analizę, będziemy mieli materiał wideo, więc staramy się przygotować tak, aby 11 listopada pokazać, że na to miejsce w CLJ-ce zasługuje nasza drużyna.

Wysłanie skautów pokazuje także profesjonalizm Akademii.

– Można to potraktować jako znak całego projektu. Podchodzimy do tego profesjonalnie. Mówię już tutaj o całej strukturze Stali Rzeszów. Przygotowanie do samego meczu to jest jedna sprawa. Musimy być świadomi tego, co robimy, z kim gramy i o co gramy. Możemy mieć wszystkie informacje i boisko to może zweryfikować, ale przygotowanie do meczu jest bardzo ważne i chciałbym uniknąć sytuacji, jakie były w latach poprzednich, że z jednej czy drugiej przyczyny nie udało się awansować. Dzisiaj robimy wszystko, by awansować i po 15 listopada być już w CLJ-ce.

Jak ważnym krokiem w ich karierze będzie gra tych chłopaków w CLJ-ce? O ile oczywiście się tam dostaną.

– Będzie to dla nich świetne doświadczenie. Głęboko wierzę i zresztą jest to oczywiste, że w momencie, kiedy grasz z lepszymi zawodnikami, to jesteś automatycznie przesunięty do granic swoich możliwości i automatycznie przez to stajesz się lepszym zawodnikiem. Gra na poziomie centralnym da nam po pierwsze świetne doświadczenie, którego nie zdobędziemy grając tutaj lokalnie, po drugie zweryfikuje nas piłkarsko, a po trzecie da nam emocje, które będą związane koniec końców z grą z najlepszymi drużynami w kraju.

Wiecie już, z kim możecie mierzyć się w CLJ-ce, w przypadku wygrania baraży?

– Tak. Już wszystko wiemy. Co ciekawe, to z częścią tych drużyn już graliśmy. Mamy tu Wisłę Kraków, Cracovię i Motor Lublin z którymi graliśmy. Oprócz tego jest jeszcze AP TOP 54 Biała Podlaska, Hutnik Kraków i chyba jeszcze jedna drużyna. W każdym razie z CLJ-ki na ten moment spadają Stal Mielec i Karpaty Krosno.

Ciekawe drużyny. Chłopaki na pewno będą mogli nabrać cennego doświadczenia w grze z takimi akademiami. W lidze podkarpackiej chłopaki poradzili sobie, można powiedzieć – bez bólu. W przypadku gry w CLJ-ce zapewne może być nieco ciężej. Jak wygląda na tę chwilę potencjał tej drużyny? Wiadomo, że nie wiemy jeszcze, jak wyglądają składy, z którymi być może będą mogli się mierzyć. Ale na podstawie obserwacji, jakby miał Pan wysnuć wnioski o tej drużynie.

– Bardzo ciężko jest powiedzieć, jak ci chłopcy będą się prezentować. Wiadomo, że my ze swojej strony zrobimy wszystko, by prezentować się jak najlepiej. Należy pamiętać jeszcze, że są młodzi i przechodzą w końcową fazę rozwijania siebie jako ludzie, a także dojrzewają jako mężczyźni. Weźmy pod uwagę też to, że tych najlepszych chłopaków będziemy starali się popchnąć gdzieś wyżej – do pierwszej drużyny czy do drużyny U19, gdzie już na ten moment jest dwóch zawodników, którzy ciągle tam występują i są przesunięci na stałe. Także myślę, że my ze swojej strony musimy zrobić wszystko to, co jest możliwe, żeby ich przygotować, a co będzie dalej, boisko zweryfikuje.

Zapytam też inaczej. Jak wyglądały te zespoły – Cracovia, Wisła i Motor, kiedy się z nimi mierzyliście?

– Wynikowo wygraliśmy z Wisłą 3:2, wygraliśmy z Motorem 5:3 i przegraliśmy z Cracovią 3:5. W każdym z tych spotkań mogliśmy spokojnie prowadzić grę i kontrolować. Wiadomo, że był to początek, bo były to nasze przedsezonowe gry kontrolne, więc też uczyliśmy się nowego modelu gry, który ja zaproponowałem wchodząc tutaj do struktur klubu. Było dużo rotacji na pozycjach. Na ten moment nie wiem, jakby te mecze wyglądały. Nie wiem czy byłaby taka dysproporcja na plus dla nas jak do tej pory, czy być może przeciwnicy się powzmacniali i popracowali ciut więcej niż my i powiedzmy, że gdzieś nas tam wyprzedzili.

Stal Rzeszów U17 - Resovia U17 4-0
fot. Krzysztof Krupa

Najbliższy plan brzmi chyba prosto – wygrać baraże. Macie już jakieś wstępne plany, jak chcecie grać? Oczywiście wiadomo, że więcej będziecie wiedzieli po analizie rywala.

– Na ten moment są rozpisane dwa mikrocykle. Dwa mikrocykle, czyli tyle, ile nas dzieli od początku baraży. Razem z trenerem Krzepotą od przygotowania motorycznego rozpisaliśmy szczegółowy plan działania i treningów, połączony razem z przygotowaniem motorycznym przy współpracy z trenerem Lewandowskim. Jesteśmy do tego przygotowani, wszystko mamy w zasadzie dopięte na ostatni guzik. Nie pozostaje nic innego, jak wykonać pracę, którą sobie zaplanowaliśmy, tak aby przeciwnik musiał się do nas dostosowywać, a nie my do przeciwnika.

A co w przypadku, jeśli się nie powiedzie w barażach?

– Nie chcę zabrzmieć arogancko, ale nie wyobrażam sobie, żeby się nie powiodło.

Czyli nastawiacie się do tego pozytywnie?

– Na ten moment nie ma tematu, że się nam nie powiedzie. Jesteśmy świadomi, że boisko może to zweryfikować. Trzeba jednak wziąć pod uwagę, że to piłka nożna i jak wcześniej mówiłem – mecz zaczyna się od 0:0. Głęboko wierzę w to, że drużyna ma taki potencjał, że nie pozwolimy przeciwnikowi rozwinąć skrzydeł i doprowadzimy do szczęśliwego awansu.

Dla Pana jako trenera doświadczenie w pracy w CLJ też może być cenne. To mimo wszystko jednak inny poziom.

– Bez dwóch zdań. Sam jestem ciekawy poziomu tych drużyn. Wiadomo, że z niektórymi mierzyliśmy się już w meczach przedsezonowych, o czym rozmawialiśmy. Z mojej perspektywy będzie to bardzo ciekawe doświadczenie, na które z miłą chęcią i z otwartymi rękoma czekam.

Jak zamierzacie pracować podczas zimowej przerwy z zawodnikami?

– Tak. Na ten moment sytuacja jest bardzo dynamiczna w związku z tym, co dzieje się na świecie. Pracujemy jednak nad kilkoma sparingami, które będą na tyle wartościowe dla nas, żebyśmy mogli po prostu zoptymalizować naszą pracę i rozwój tych zawodników.

Co to za sparingi?

– Na ten moment jest to Hutnik Kraków. Jeszcze pracujemy nad jednym sparingiem z polską drużyną, ale nie jest to jeszcze dograne, więc nie ma co podawać tej informacji.

Rozmawiał Paweł Pyskaty

Najnowsze aktualności